Święto Pokory Najświętszej Maryi Panny - 17 Lipca



Przyjdź Duchu Święty, napełnij serca wiernych Twoich i ogień Twojej Miłości Najświętszej racz w nich zapalić. Amen.

 

Ave Maria...


POKORA  NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY


       Święty Bernard powiada, że pokora jest podstawą, strażniczką cnót wszelkich. I ma słuszność: bez pokory bowiem nie można posiadać żadnej cnoty. Chociażby jakaś dusza przyozdobiona by była wszystkimi cnotami, straci je wszystkie, jeśli straci pokorę.

       Ta cnota tak piękna i tak niezbędna, nieznaną była światu; lecz Syn Boży przyszedł na ziemię, aby nas Sam wyuczył jej własnym przykładem i w sposób szczególny polecił nam, abyśmy w tym starali się Go naśladować. „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny Sercem” (Mt 11,29). Otóż, ponieważ Maryja była pierwszą i najdoskonalszą naśladowniczką Chrystusa Pana we wszystkich Jego cnotach, więc podobnież i w pokorze, i przez to właśnie zasłużyła na wyniesienie Jej nad wszystkie istoty stworzone.

       Pierwszym stopniem pokory, jest mieć niskie o sobie mniemanie. Otóż, według tego, co Maryja objawiła także świętej Matyldzie, miała Ona zawsze tak niskie o sobie mniemanie, że nawet, gdy widziała się ubogaconą większymi łaskami od innych, nigdy nie ceniła siebie samą wyżej nad drugich.

       Nie może być też tak, aby Przenajświętsza Panna miała się za grzesznicę, gdyż pokora, jak powiada święta Teresa, jest prawdą, Maryja zaś dobrze wiedziała, że nigdy Boga nie obraziła. Ani też nie należy przypuszczać, żeby nie uznawała, że obdarzona została większymi łaskami jak wszystkie inne istoty stworzone; gdyż serce pokorne, ocenia właściwie i bez trudności szczególne dary otrzymane od Stwórcy, i ze względu na nie bardziej się upokarza. A przeto Matka Zbawiciela, otrzymawszy więcej od innych światła do poznania nieskończonej wielkości Boga, toteż więcej i lepiej poznawała własną małość. Z tego też powodu upokarzała się więcej jak jakakolwiek inna istota stworzona, i powtarzała te słowa Oblubienicy z Pieśni nad pieśniami: „Nie patrzcie na Mnie żem jest śniada, bo mnie opaliło słońce” (Pnp 1,6), co według wykładu św. Bernarda znaczy jakby mówiła: Gdy wpatruję się w Stwórcę, sama wydaję się ciemną. Jak twierdzi święty Bernardyn Sieneński, Przenajświętsza Panna wpatrywała się wciąż, to w Majestat Boski, to we własne nicestwo. Jak żebraczka, gdyby ujrzała się przyodzianą w bogatą szatę daną jej w jałmużnie, nie tylko by się nie pyszniła, lecz tym bardziej upokarzałaby się przed dobroczyńcą, uznając wtedy jeszcze lepiej swoje ubóstwo, podobnież i Maryja, im widziała się więcej ubogaconą w łaski, tym bardziej się upokarzała, pomnąc że wszystko w Niej było Darem Boga.

       Jedną także z własności pokory, jest ukrywać dary niebieskie. Maryja chciała ukryć przed świętym Józefem łaskę, przez którą stała się Matką Boga, chociaż zdawałoby się, że wypadało zawiadomić go o tym, aby nie narażać na niesłuszne posądzanie, a w każdym razie aby go nie wystawiać na ciężki niepokój którego doznał, gdy z jednej strony nie mógł wątpić o cnocie Maryi, a z drugiej nie wiedząc o tajemnicy, która się w Niej spełniła, sądził się obowiązanym do rozstania się z Nią potajemnie: „Chciał Ją potajemnie opuścić” (Mat 1,19). I gdyby Anioł nie był mu objawił, że przeczysta małżonka jego poczęła za sprawą Ducha Świętego, byłby się z Nią rozstał.

       Nadto, kto pokorny jest, ten odwraca od siebie pochwały ludzkie, a odnosi je do Boga. Widzimy też, że Maryja zmieszała się, usłyszawszy pochwały dawane Jej przez świętego Gabriela. A gdy święta Elżbieta powiedziała Jej: „Błogosławionaś Ty między niewiastami... A skądże mi to że przyszła Matka Pana mego do mnie? Błogosławionaś któraś uwierzyła” (Łk 1,42), Ona odnosi to wszystko do Boga, odpowiadając tym hymnem Swoim pełnym pokory: „Wielbij duszo moja Pana”, to jest: Elżbieto! ty mi pochwały oddajesz, lecz ja chwalę Pana, któremu jedynie wszelka chwała się należy. Ty podziwiasz żem do ciebie przybyła, a ja wielbię dobroć Boga, który jest jedyną moją radością. „I rozradował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim”. Ty chwalisz mnie żem uwierzyła, ja chwałę oddaję Bogu mojemu, który do takiego szczytu wyniósł nicestwo moje,” iż wejrzał na niskość służebnicy Swojej”.

       Przydajmy i to jeszcze, iż właściwe to pokornym, że chętnie służą drugim. Toteż Maryja udała się do Elżbiety, aby przez trzy miesiące być na Jej usługi i to właśnie podziwiać należy. Elżbieta zdziwiona była, że Maryja przyszła ją nawiedzić, powiada święty Bernard, lecz w tych nawiedzinach to najgodniejszym było podziwu, że przybyła nie żeby Jej służono, lecz żeby sama służyła.

       Pokorni chętnie trzymają się na ustroniu, i ostatnie miejsce obierają. Dlatego też Maryja, chcąc rozmówić się z Panem Jezusem, kiedy On w pewnym mieszkaniu miał kazanie, jak o tym pisze święty Mateusz (12,46), nie chciała tam wejść, dopóki na to nie otrzyma zezwolenia. Stała na dworze, pisze święty Bernard, i chociaż jako matka mogła wejść zaraz, nie chciała jednak przerywać kazania i nie weszła. Dlatego także, znajdując się w wieczerniku wraz ze świętymi Apostołami, zajęła ostatnie między nimi miejsce, jak się to okazuje z tych słów świętego Łukasza: „Ci wszyscy trwali jednomyślnie na modlitwie z niewiastami i z Maryją Matką Jezusową” (Dz 1,14). Święty Ewangelista znał dobrze godność Matki Boga i wiedział, że wypadało żeby o Niej nasamprzód wspomniał; lecz że Maryja zajęła miejsce po Apostołach i innych niewiastach, chciał on, według słusznej uwagi pewnego autora, wymienić wszystkich tam znajdujących się w takim porządku w jakim się znajdowali. Rozbierając to święty Bernard powiada: słusznie ostatnia stała się pierwszą, gdy z będąc wyższą od wszystkich, sama się uniżyła.

       Na koniec pokorni lubują się w pogardzie. Otóż, nie czytamy nigdzie, aby Maryja pojawiła się w Jerozolimie wtedy, kiedy Boski Syn Jej był tam tryumfalnie i ze czcią wielką przez lud przyjmowany; lecz przeciwnie, widzimy że przy śmierci Pana Jezusa nie wahała się wystąpić publicznie na Kalwarii i ściągnąć na Siebie ze strony motłochu bezcześć, spadającą na Nią jako na matkę skazanego na śmierć najhaniebniejszą. Dlatego powiedziała świętej Brygidzie: „Cóż bardziej jest upokarzającego jak uchodzić za pozbawioną rozumu, zostawać w wielkim niedostatku i poczytywać się za ostatnią ze wszystkich. Otóż córko miła, taką właśnie była moja pokora, takim moje na ziemi poniżenie, i w tym zakładałam jedyną moją pociechę, tego jedynie pragnęłam, gdyż chodziło mi tylko o to, aby się Synowi mojemu przypodobać”.

Św. Alfons Maria de Liguori: 
Uwielbienia Maryi  (fragment)
Za:
militia-immaculatae.org


*              *
*



        Święty Augustyn uczy swego przyjaciela Dyoskura, w jaki sposób może przyjść do poznania prawdy i taką podaje mu naukę ów genialny Doktor Kościoła: „Do prawdy wiedzie jedynie ta droga, którą nam utorował i wytknął Bóg, znający ułomności nasze. Tą drogą jest po pierwsze pokora, po drugie pokora, po trzecie pokora. Ilekroć mię o to zapytasz, zawsze ci odpowiem: pokora. Wszystko jest próżnym i daremnym, jeżeli spraw naszych nie uprzedza pokora, nie towarzyszy im i nie jest ich następstwem. Chociażbyśmy najpilniej zważali na wszystkie prawdy, wypełnili wiernie wszelkie przykazania, na co nam się to przyda, jeżeli czynów naszych pobudką - pycha, jeżeli do nich zakradła się miłość własna? Występków, prowadzących do przekroczenia praw, lękać się trzeba, ale pychy obawiać się musimy w samej cnocie, aby upodobanie w sobie nie zatruło naszych chwalebnych czynów i nie pozbawiło nas zasługi”.

       O tej pierwszej i najważniejszej, według św. Augustyna, cnocie pomówimy. Pokorą jaśniała Maryja. I w tej cnocie starajmy się Ją naśladować.

       1. Pokora, to miły kwiat, woniejący a ukryty jako fiołek w cieniu.
           Ona jest cnotą, posiadającą siłę przedziwną, magnetyczną,
           bo pociąga do siebie inne cnoty. Wszelka cnota bez pokory byłaby gorsza
           i zgubniejsza od występku, bo występek często zawstydza
           i zbawiennie upokarza, a pyszna cnota wiedzie do upadków nieraz haniebnych.

           Taką była doskonałość upadłego anioła, pyszna, pełna miłości własnej, iście szatańska.
           Pokora posiada dziwną, tajemniczą próżnię;
           gdy ją w nas widzi Bóg, obdarza nas łaskami, napełnia dobrami.
           Ta cnota odrywa nas od samolubstwa, każe nam zapomnieć o sobie,
           czyni nas wybranym naczyniem dla przyjęcia skarbów niebieskich.
           O gdybyśmy mieli tę cudowną próżnię pokory,
           światło Boże zajaśniałoby w sercach naszych i potoki łask spłynęłyby do nas.
           Niestety, pycha w duszach ludzkich szerokie zapuszcza korzenie,
           które się tam niewidzialnie rozgałęziają.
           A gdy je wyrywamy, one jako chwast znowu kiełkować zaczynają.
           I dlatego ustawicznie musimy plewić to zielsko, zanieczyszczające rolę serc naszych.

       2. Pokora jest chwałą. Kto z rozmysłem goni za sławą, ona zwykle od niego ucieka.
           A przeciwnie, kto jej nie pragnie, ona za nim idzie.
           Świat fałszywy, udaną pokorę płaci obłudą, pustym frazesem.
           Za pokornym idzie sława trwała na ziemi, która jest maleńkim odbiciem tego,
           co kiedyś Pan uczyni w Niebie dla dusz uniżonych, upokorzonych.
           Ten Bóg nieskończonego Majestatu pysznym się sprzeciwia, poniża ich,
           a jedynie pokornych wywyższa i łaskę im daje.

       3. Pokora jest szczęściem. O Boże, ileż natrudzić się trzeba,
           aby się wydźwignąć i wynieść ponad innych! Ile trzeba zakosztować goryczy i smutku,
           aby znaleźć dym próżnej, niewielkiej chwały. Gdy kogo nad pysznego przeniosą,
           ile stąd płynie zazdrości i niechęci, ile udręczeń dla dumnego człowieka?
           Pięknie nazywa św. Bernard pychę torturą i krzyżem.
           A ktoś inny powiada, że to szubienica, która podwyższa w tym celu,
           aby okryć hańbą i zdusić człowieka.

           Przeciwnie pokora wprowadza do duszy szczęście nieułudne,
           bo z poznaniem własnej nicości, pokój niebiański wnika do duszy na wzór strumyka,
           któremu usunięto zaporę w łożysku i napełnia przedziwną rozkoszą.
           Sam Pan Jezus, który jest naszą drogą, prawdą i życiem, odzywa się do nas:
           „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego Serca,
           a najdziecie odpoczynek duszom waszym
”.

       4. Pokora jest prawdą. Jeżeli zważymy spokojnie, czym jesteśmy,
           od kogo wzięliśmy życie, władze duchowe, przymioty serca, zdolności,
           dary nadprzyrodzone, musimy chwałę oddać Bogu, a sobie przypisać nędzę.
           Naszą własnością osobistą jest tylko nędza, nicość i grzech.
           Kto ma to przeświadczenie głębokie, już wszedł na drogę prawdy,
           już prawdę trzyma niejako w swych rękach — i to uczucie powiedzie go
           do krynicy większych i ważniejszych prawd.
           Już i filozofia starożytna jako podstawę poznania kładła tę zasadę:
           Poznaj siebie samego Mówi Prawda odwieczna:
           „Wyznawam Tobie Ojcze, Panie nieba i ziemi,
           żeś te rzeczy zakrył przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je maluczkim.
           Niechże tak będzie, Ojcze, kiedy się Tobie tak upodobało
”.
           Pięknie to objaśnia wielki Doktor Kościoła, św. Augustyn:
           „Uważajcie dobrze: nie do głupich, ale do maluczkich odnoszą się wyrazy Zbawiciela.
           Nadętość i pychę potępił Chrystus, a nie geniusz i rozum
”.
           Głęboka pokora prowadzi do głębokiej wiedzy.
           Pyszni daleko nie dochodzą na polu wiedzy.
           Im kto pokorniejszy, tym lepiej poznaje Boga, rzeczy stworzone, a zarówno i siebie.

       5. Pokora jest następnie mocą, potęgą. Im bardziej się dusza uniży,
           tern silniejszą jest przeciw pociskom piekła.
           Moc Boża najbardziej objawia się w duszach słabych, które sobie nie ufają,
           ale przede wszystkim w Bogu pokładają nadzieję.

       6. Pokora wiedzie do czystości. Czystość, skromność polega na tym,
           że ciało poddaje się rozumowi, a rozum Bogu.
           W pokornym poddaniu Bogu duch czerpie moc do ujarzmienia namiętności,
           do utrzymania w karbach zmysłów, aby nic nie pożądały przeciw Woli Bożej.
           Stąd pokora i czystość mają dziwne między sobą powinowactwo,
           bo się wspólnie rumienią, gdy ktoś chwali, albo nieskromnie mówi.

       7. Pokora jest miłością bliźniego. Pokorny wiele sobie odmawia,
           aby mógł drugim dobrze czynić. Już nawet w życiu towarzyskim
           każda grzeczność, wynikająca z miłości, przybiera kształty pokory.
           Świat w tym celu używa różnych, często pustych,
           konwencjonalnych frazesów: pokorny, najniższy sługa,
           z zapewnieniem wysokiego poważania.
           Kto prawdziwie pokorny, ten nigdy się nie płaszczy, ani służalczo poniża,
           ale chętnie, z radością innym okazuje szacunek należny,
           on dla wszystkich uprzejmy i delikatny.

       Pierwszym wzorem dla nas pokory jest Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, który się poniżył, przybrawszy postać sługi, który opuścił Niebo nie dlatego, aby Mu służono, ale aby On wszystkim służył. Jezus pod każdym względem jest dla nas drogą, prawdą i żywotem. A po Jezusie Maryja w najpiękniejszym blasku okazuje cnoty i świeci przykładem. Cnotą czystości i pokorą, zwróciła na Siebie uwagę Boga Najświętszego. Odzywa się więc słusznie do Niej św. Augustyn: „Ponieważ Panią najpokorniejszą byłaś, skłoniłaś Słowo niestworzone, że z Ciebie wzięło Swe Ciało”. Pełna laski, wyższa od Aniołów, kiedy Ją kornie Posłaniec Dworu niebieskiego pozdrawia, wita jako Królowę i zwiastuje godność Bogarodzicy, Ona się korzy i nazywa służebnicą Pańską. Poznała tę wielkość Swą Maryja, ale w domu Zachariasza nuci hymn dziękczynny, w którym mówi, że spojrzał Pan na pokorę służebnicy Swej i uczynił Jej wielkie rzeczy możny i Święty Bóg. Całą wielkość łask obraca na chwałę i uwielbienie Boga nieskończenie dobrego. Sobie nic Maryja nie przypisuje, tylko Stwórcy; w sobie widzi nędzę, a w Bogu dobroć i wielkość. Z pokory płynęło u Maryi szczęście i zadowolenie wewnętrzne. Widzi w duchu proroczym, jak wszystkie narody błogosławioną, szczęśliwą nazywać Ją będą. I ta pokorna, Dziewica jest: Matką Prawdy niestworzonej, stolicą Mądrości. I dlatego pokorni czciciele Maryi dochodzili do wielkiej mądrości, stali się orłami wiedzy duchownej, filarami Kościoła, że tylko wspomnę św. Augustyna, św. Anzelma, św. Tomasza z Akwinu, św. Bernarda itd.

       Pokorna Maryja była mężną, jako obóz uszykowany do boju, którego lęka się piekło i na gorące wezwanie Jej Imienia pierzcha z trwogą. Maryja pokorna jest najczystszą Dziewicą. Bezwstydni i dumni nie mogą znosić tych dwóch cnót i nie oddają czci Maryi Pannie.

       Pokora jest miłością u Maryi. Stając się Służebnicą Pana, wszystkich ludzi ogarnia Sercem macierzyńskim i o cały świat się stara, niesie pomoc wszędzie, gdy widzi, że Ją wzywają i ufność w Niej pokładają. Czciciele Maryi niech naśladują tę cnotę w Matce i Królowej, a pokora poprowadzi ich do Boga, źródła wszelkiej prawdy, doskonałości, szczęścia, pokoju i mocy.


Fragment zaczerpnięto z książki ks. Jakuba Górki, zatytułowanej
Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, wydanej nakładem Autora, w Tarnowie, w 1907 r.
Za:
militia-immaculatae.org

*              *
*

 


 
    Pokora skutecznie działa na Serce Boga. Cnota, która wszystkim ulega, nikomu się nie sprzeciwia, rzecz dziwna! Wszechmocnego zwycięża! Pokorą Maryja zwyciężyła Boga; pokorą zasłużyła, iż Król Niebios na ziemię zstąpił; pokorą jakoby zniewoliła Boski Majestat, iż się uniżył, do Jej łona zstępując. Pokochajmy cnotę pokory i w tym celu rozmyślajmy Tajemnicę Wcielenia.

    I. Napisano jest: pokornym Bóg daje łaskę Swoją, a zatem najgłębsza pokora obfitować powinna największemi łaskami. Dlatego Maryja, będąc najpokorniejszą, pełność łaski otrzymała, odpowiednią do godności Boskiego macierzyństwa. To było powodem św. Augustynowi do wyrażenia, iż pokora Serca Maryi była jakoby drabiną niebieską, po której Pan raczył na ziemię zstąpić, aby się stać człowiekiem. Potwierdza to zdanie św. Antonin, mówiąc, że pokora była najdoskonalszym i najbliższym przygotowaniem u Maryi na Matkę Syna Bożego. To samo mówi Izajasz prorok: "wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni" (Iz 11:1). Błog. Albert W. zauważał, że kwiat Boski, t.j. jednorodzony Syn Boga, miał się narodzić nie z korony drzewa Jessego, lecz z korzenia, dla przedobrażenia pokory Maryi.

    II. Prócz tego, największa na świecie godność należała się najpokorniejszemu w nagrodę stworzeniu, według tego, co powiedział Jezus: "Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w Królestwie niebieskim" (Mt 18:4). Prawda, mówi św. Bernard, że ta przeczysta panienka podobała się Bogu swoją dziewiczością, ale pokorą stała się godną, o ile może być stworzenie godnym, zostać matką swojego Stwórcy. Św. Hieronim jest tego samego zdania, gdy mówi, iż Bóg na Matkę Swoją Maryję wybrał raczej z pokory, aniżeli dla innych Jej cnót. Zresztą sama to Bogarodzica śpiewała w swym hymnie: "Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy Swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny" (Łk 1:48). Niepokalana Panienka nie mówi, że Bóg wejrzał na Jej czystość, na Jej niewinność, na Jej panieństwo, lecz tylko na pokorę; a kiedy mówi o Swej pokorze, to nie rozumie samej cnoty pokory, ale swoją nicość. O! przenajdroższa Sercu Bożemu cnoto! O cnoto Maryi wzniosła! O! cnoto dla człowieka tak konieczna, że bez niej Bóg nigdy by do serca człowieka nie zstąpił.

    III. Pan Bóg w Mądrości Swej nie mógł tak wysokiej godności powierzyć komu innemu, jedno pokorze bez granic; inaczej, niesłychane byłoby niebezpieczeństwo dla duszy wyniesionej ponad niebiosa. Pokora w parze z wielkością jest nadzwyczaj rządkiem zjawiskiem! Maryja, Duchem Świętym oświecona, doskonale znała wielkość godności Boskiego macierzyństwa; i oto Anioł Jej zwiastuje, że jest tą szczęśliwą Matką przez Pana wybraną. Mimo to nie unosi się miłością własną. Patrząc na swoją nicość i na Boski Majestat, czuje się niegodną tej chwały, lecz nie chce się sprzeciwiać Woli Boskiej. Jej przyzwolenia żądają. Co ma zrobić? Własnej nicości uczucie, odciąga, ale miłość Boga, pragnienie najściślejszego z Bogiem zjednoczenia ciągnie, poddanie Woli Boskiej zwycięża i każe odpowiedzieć: oto ja służebnica Pańska; obowiązkiem moim czynić Wolę Pana mego; jakoby chciała powiedzieć: jeśli mnie Pan na matkę dla Siebie powołuje, czyż mogę przypuszczać, że to robi dla moich zasług? gdyż z siebie samej nic nie jestem, a co mam, od Boga dostałam. Czymże może zasłużyć służebnica, żeby się stała matką swego Pana? Niechaj będzie uwielbioną dobroć Pana mego, ale tylko Jego dobroć, a nigdy Jego służebnica; co z dobroci Swej wejrzał na tak niskie jak Ja stworzenie, ażeby do tak wysokiej podnieść mnie godności.

    IV. Największej możliwej pokorze towarzyszyć koniecznie musi obfitość wszystkich łask, wszystkich cnót, wszystkich zasług. Pokorne Serce Maryi przedziwnie podobało się Bogu i przyciągało Boga do siebie. Duch Święty o tej pokornej Dziewicy myślał, kiedy w Jej usta włożył te słowa: "Gdy król wśród biesiadników przebywa, nard mój rozsiewa woń swoją" (Pnp 1: 12). Nard, mała i niska roślina, przyjemnego zapachu, przedobrażeniem jest pokory Maryi, której cnót zapach do nieba doszedł i z tronu Ojca Przedwiecznego, do Jej łona przyciągnął Słowo, które się Ciałem stało.
Dlatego to Pan mówi do Niej: "Odwróć oczy twe ode mnie, boć uczyniły, żem uleciał" (Pnp 6: 5) - z tronu Ojca do Twego łona. Te pokorne oczy Maryi, które zawsze wielkość Boga widziały obok Swej własnej nicości, były przyczyną, że Bóg stał się człowiekiem. Mówi o tym jeszcze Duch Święty chwaląc piękność Oblubienicy Swojej: "Oczy twe jak gołębice" (Pnp 4: 1). Prostotą i pokorą gołębicy podobała się Bogu Najświętsza Dziewica.

    Przykłady.

    Nie trzeba mieć oczu, żeby nie widzieć, że pokora jest największym bogactwem duszy. Wiem już dlaczego św. Augustyn Boga prosi o skarb pokory! Skarb to prawdziwy, gdyż pokornych Pan darami Swymi obsypuje. Kiedy serce sobą samem jest przepełnione, nie ma w nim miejsca na dary Boskie. Jest niby górą, na której wody łask Boskich zatrzymać się nie mogą. Uniżyć się nam potrzeba i stać się dolinami. Niestety pychą przesiąkły nasze myśli, zamiary słowa i postępowanie całe. Nie naleje Bóg łaski Swojej, jeśli serca nasze nie będą naczyniami pokory, wypróżnionymi z miłości własnej.

    W 1683 r. świat chrześcijański więcej jeszcze pokorze aniżeli waleczności Sobieskiego zawdzięczał ocalenie swoje. Wiedeń oblegali Turcy. Byliby go Turcy zdobyli, gdyby nie pomoc walecznych Polaków. Nie liczne było wojsko, ale doborowe i pobożne. W dniu bitwy, 12 września, król Sobieski wiedząc, że człowiek jest słabym i nieudolnym, ale Bóg wszechmocnym, służył do Mszy Świętej ze złożonymi na piersiach rękami, przyjmował Komunię Świętą, a potem ufny w opiekę Bogarodzicy przemówił do wojska swego: Idźmy teraz do boju pod wszechmocną opieką Maryi, Matki Boskiej. Wkrótce niezbyt liczne wojsko polskie ujrzało przed sobą szeregi niewiernych i grzmiącą ich artylerię. Nawał wrogów mimowolnie ich przeraził, lecz Polacy wiedzą, że Bóg tylko może dać im zwycięstwo; proszą o zwycięstwo z wiarą za przyczyną Maryi, i wysłuchani są. Turcy złamani pierzchają; zwycięstwo po stronie Sobieskiego. Sobieski, wdzięcznością ku Maryi za opiekę przepełniony, śpiewa Te Deum. Któż się nie przekona, że mylą się ci, którzy sądzą, że pokora nie chodzi w parze z walecznością? Bądźmy pokorni, a naszym będzie zwycięstwo, szczególniej nad naszymi niewidzialnymi wrogami.

    Modlitwa.

    Oto u stóp Twoich Maryjo, biedny(-a) grzesznik(-ca), który(-a) często z własnej winy bywa piekła niewolnikiem(-cą). Wiem, że dlatego pozwoliłem(-am) się szatanowi nieraz zwyciężyć, iż Ciebie, która jesteś moją ucieczką, o pomoc nie prosiłem(-am), gdybym był(-a) prosił(-a), nigdy bym nie był upadł(-a). O przyszłość się jednak lękam, żebym się znowu nie okuł w kajdany złego ducha, tym bardziej wiedząc, że nieprzyjaciele moi nie stracili nadziei ujarzmienia mnie na powrót i nie przestają zastawiać nowych na mnie sideł. Królowo i ucieczko moja! ratuj mnie; nie dozwól, żebym stał(-a) się ich niewolnikiem(-cą). Wiem, że zwyciężę ilekroć przyczyny i pomocy Twojej wzywać będę, ale boję się, bym w ogniu i pod naciskiem pokus Ciebie o pomoc wzywać nie zapomniał(-a). Więc o jedną proszę Cię łaskę, abyś o mnie pamiętała zawsze, a szczególniej w godzinę walki z namiętnościami i złym duchem; wyproś to dla mnie, żebym zawsze i wiernie Ciebie wzywał(-a) słowy: Maryjo, ratuj mnie. A kiedy ostatnia przyjdzie najstraszniejsza walka, Królowo moja! w tej chwili niechaj spotężnieje jeszcze przyczyna i pomoc Twoja! niechaj usta, a jeśli zamkną się, niechaj serce przynajmniej wzywa Twej pomocy, żebym z Twoim i Syna Twego przesłodkim Imieniem na ustach i w sercu życie to ziemskie kończąc, mógł(-a) Ciebie i Twojego Syna, na wieki w niebie uwielbiać. Amen.


wstecz | spis treści | dalej


*              *
*

ZAPISKI Z KONFERENCYJ MAJOWYCH Ks. Zygmunta Goliana:

DZIEŃ XXIX – O pokorze Maryi

[AUDIO*]

∗                    ∗


 




.....................................................................................................................................................................................................................................

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Modlitwy do Matki Bożej Szkaplerznej. [Więcej modlitw]

Nowenna na cześć Najśw. Maryi Panny z góry Karmelu.[Karmel-1910].

Jezus † Maryja † Józef. Modlitwy.

O, Maryjo! Zanoś nas!…

Litania do Najświętszej Maryi Panny Szkaplerza św. [Karmel-1910].

Resurrexit! Sicut Dixit! Alleluia!

Ratuj swą Duszę! człowieku, ratuj!

O Przemożna Królowo! Przeczysta Madonno Pełna Łaski!

Rocznica Ślubów Lwowskich i... Homilija na Święto Zwiastowania Bogarodzicy Panny X. Tomasza Młodzianowskiego SJ

CHWAŁA ŚW. JÓZEFA Oblubieńca N. Maryi Panny i Opiekuna Jezusa Chrystusa